Herzliya. Moja pierwsza książka

Halina Birenbaum
fragment z książki „Szukam życia u Umarłych”,
rozmowa z Barbarą Bochenek

Herbert Barnett – Mother and Child

…coś mnie gnało, aby wygrzebywać z najgłębszych zakamarków pamięci te wszystkie zdarzenia i opisywać je. Przepisywanie z rękopisu i poprawianie wyrywało z transu, odkładałam to na koniec, najpierw chciałam wydobyć z siebie wszystko, jak najdokładniej. Wydawało mi się, że nikt tego nie czuje i nie pamięta tak mocno i dokładnie jak ja…

Muszę przekazać światu, wstrząsnąć nim! – myślałam!

Po dwóch miesiącach nazbierało się 550 stron maszynopisu. Po raz trzeci pojawiło się słowo koniec! Zaczęłam czytać i poprawiać. Wykreślałam zdania, które wydawały mi się zbyt „gorące”, krzyczące, pisałam inne, a potem dochodziłam do wniosku, że te wykreślone były właściwe, a zmienione są zbędne. Jakbym błądziła w gąszczach nieprzebytej dżungli!

Czytałam mężowi raz po raz w rozpaczy, wątpliwościach, aż w końcu zdecydował:

– „Masz przestać poprawiać! Poślesz jak jest a wydawnictwo, które to przyjmie, skoryguje co trzeba”.

Zaczęły się poszukiwania wydawcy. Wyczekiwałam odpowiedzi, bałam się kolejnego rozczarowania. Nikt z tych, do których zwracał się T. w głębokim przekonaniu, że zachwyci ich ten materiał – nie chciał nawet przyjąć do czytania.

– W języku polskim? – krzywili się, i na dodatek o Szoa? To już nie jest w modzie, tego się już dziś nie czyta, a tłumaczenie na hebrajski będzie kosztować masę pieniędzy. Wszędzie jest moc materiału na ten temat…

W Yad Vashem powiedzieli, że oni publikują wyłącznie dokumenty! Moje wspomnienia to nie dokument, orzekli…

Wiadomość, że gdzieś na świecie publikują jeszcze jakąś książkę o Szoa budziła we mnie lęk, że spóźnię się…

Los mojego maszynopisu zatruwał mnie goryczą bezowocnych wysiłków. Tylko Henryk niewzruszenie wierzył, że moja praca nie pójdzie na marne, kiedyś na pewno zostanie wydana i uwieńczona powodzeniem, tylko cierpliwości. Trzeba spokojnie czekać, aż maszynopis dostanie się w odpowiednie ręce, przyjdzie na to czas.

Po wielu nieudanych staraniach T. poddał się i zaniosłam maszynopis do polskiej ambasady w Tel Awiwie. Przyrzekli mi, że jeśli zawiera jakieś nowe fakty czy spostrzeżenia, możliwe, że znajdzie się wydawnictwo, które przyjmie to do druku. W każdym razie gwarantują, że nie zginie, bo wyślą do Polski pocztą dyplomatyczną. Drzwi do konsula otworzył mi list polecający od dr S.

Odpowiedź z Polski nadeszła po kilku tygodniach. Z wydawnictwa „Czytelnik” napisali mi, że mimo istnienia bogatej literatury na ten temat, opublikują moje wspomnienia, gdyż są wyjątkowo szczere, zawierają nowe fakty i spostrzeżenia oraz oddają dobrze klimat wydarzeń…

A więc, wydadzą moją książkę w Warszawie, w mieście mojego urodzenia!

Była wiosna 1967 roku. Teraz dopiero przeczytałam to, co napisałam. Nie zasnęłam potem przez całą noc. Opanowało mnie uczucie absolutnej pełni. Wykonałam to, czego miałam dokonać na tym świecie! Urodziłam się na nowo w odrodzonych w tej książce bliskich i współtowarzyszach losu z getta i obozów śmierci!

Przywróciłam im w pewnej mierze wyrwane tak okrutnie życie! Zwróciłam Ich sobie i światu. Ale musiałam czekać aż 17 lat na ukazanie się tej książki w moim kraju, w Izraelu w języku hebrajskim. Pomógł mi w tłumaczeniu nasz młodszy syn Beni.

Kiedy zawiadomiono mnie z wydawnictwa Lohamey Hagetaot, że mogę przygotować koniak na przyjęcie, bo książka została posłana do druku, napisałam wiersz do matki, płacząc z największego przejęcia:

Czy mnie widzisz, Mamo!

w chwilach wielkiego smutku lub radości
ogarnia mnie chęć
zapłakać na głos – i zawołać:
Mamo, czy Ty mnie widzisz, czy mnie widzisz, Mamo!

istnieję, przeżyłam
wyrosłam sama, upilnowałam zasad, które mi wpajałaś
zbudowałam dom, rodzinę
dzieci na świat przyniosłam
wnuki, których Ty nie poznałaś…

wychowałam synów, przyzwyczaiłam do potraw,
które Ty przyrządzałaś
i ich smak tak lubiłam!

i zawsze, we wszystkich sytuacjach – pytałam
samą siebie
co Ty powiedziałabyś, Mamo, gdybyś widziała, albo:
czy Ty o tym wiesz, czy mnie widzisz, Mamo?

prosta
zwykła kobieta
Matka kochana!

chciałam być do Ciebie podobna!
dążyłam do tego, Twą postać nosiłam przed sobą
jestem mniej od Ciebie odważna i cicha, ale wierna
miłości
i wszystkiemu, co we mnie wpoiłaś…

Ty zostałaś wyrwana z tego świata tak młodo!
teraz już jestem od Ciebie starsza
jestem babką – czy Ty o tym wiesz?
czy Ty sobie to wyobrażasz – czy widzisz to?

ale nie tylko stąd wynika moje wzruszenie,
które przywraca mi Twoje imię

czy wiesz, Mamo, że ukazała się książka,
której Ty jesteś bohaterką
napisała ją ta mała dziewczynka „stamtąd”
czy Ty ją widzisz, Mamo? Czy ją słyszysz?

Tak bardzo chciałam się cieszyć
a tu łzy
czy mnie widzisz, Mamo?

Kwiecień 1983 – wiersz z tomiku Echa dalekie i bliskie – rozmowy z młodzieżą.

Skąd ten tytuł „Nadzieja umiera ostatnia”? Świetny, trafny, adekwatny do tego co Pani przeżyła w getcie, na Majdanku, w Auschwitz. Tytuł, który stał się kanonem, wyrazicielem chęci trwania, wiary, że dobro a nie zło zwycięża… Tytuł – cytowany przez znanych, wybitnych ludzi.

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.