Opowiastka o Ani i Kasi

Anna Roś

Kasia i Ania

Dawno temu, w pewnym uroczym acz prowincjonalnym miasteczku, bo leżało ono za górami i lasami, żyła sobie piękna i mądra Ania oraz przykładna Kasia, którą zwano Smokiem, bo jak ten bajkowy stwór była zielona i nienażarta.

Nikt nie wiedział czemu te dwie niepodobne do siebie dziewczyny ciągnęło do siebie, z pewnością musiały być w to zamieszane jakieś planety, które sprawiły, że ich ścieżki przecinały się już od wczesnego dzieciństwa. Wagę zapewne miała również wrodzona wyrozumiałość Ani wobec dziwactw innych ludzi, o ile owe odchylenia nie były wymierzone przeciw niej.

Sama Ania też miała sporo ekscentrycznych cech. Lubiła na przykład cmentarze, na których często spotykała się z mieszkającą w pobliżu Kasią, która w zacisznej atmosferze grobowca swojej familii całymi dniami uczyła się, bo od dziecka była bardzo pilną osobą. Osiągała dzięki temu wspaniałe wyniki i była stawiana innym za przykład.

Niestety Kasia posiadała też swoją ciemną stronę, którą znała tylko Ania. Ta ciemna strona mogła splamić wizerunek Kasi jako osoby przykładnej, dlatego jej koleżanka starała się mieć ją zawsze na oku, żeby chronić ją przed nią samą. Różnie to jednak bywało…

Kasia i Gracje

Raz, podczas pewnego spotkania towarzyskiego w miejscu publicznym Ania nie zauważyła w porę jak jej stawiana innym za wzór koleżanka wyciąga z plecaka swoje świadectwa z czerwonym paskiem i dyplomy za dobrą naukę. Patrząc z dumą na swoje trofea szkolne Kasia nagle zaczęła szczytować i w ekscytacji zarecytowała Wielką Improwizację. Słowa wieszcza zabrzmiały jak dzwon a ludzie obserwujący to wydarzenie zamarli:

– Depcę was, wszyscy poeci, wszyscy mędrce i proroki, których wielbił świat szeroki. Gdyby chodzili dotąd śród swych dusznych dzieci, gdyby wszystkie pochwały i wszystkie oklaski słyszeli, czuli i za słuszne znali, i wszystkie sławy każdodziennej blaski promieniami na wieńcach swoich zapalali; z całą pochwał muzyką i wieńców ozdobą, zebraną z wieków tyla i z pokoleń tyla, nie czuliby własnego szczęścia, własnej mocy jak ja dziś czuję w tej samotnej nocy: kiedy sama śpiewam w sobie, śpiewam samej sobie. Tak! — czuła jestem, silna jestem i rozumna. — Nigdym nie czuła, jak w tej chwili — dziś mój zenit, moc moja dzisiaj się przesili, dziś poznam, czym najwyższa, czylim tylko dumna; dziś jest chwila przeznaczona, dziś najsilniej wytężę duszy mej ramiona — to jest chwila Samsona, kiedy więzień i ślepy dumał u kolumny. Zrzucę ciało i tylko jak duch wezmę pióra — potrzeba mi lotu, wylecę z planet i gwiazd kołowrotu, tam dojdę, gdzie graniczą Stwórca i natura.

Na koniec skwitowała jeszcze:

– Patrzcie mizerni na moje genialne wyniki! Przypadek? Nie sądzę. To nie duma przeze mnie przemawia to wielkość.

Tu Kasia poczęła wykrzykiwać po francusku różne świństwa, których nauczyła się od pani Guze, aż Ania oniemiała z wrażenia wraz ze wszystkimi, którzy byli tego zachowania niemymi świadkami. Ze stuporu wyrwała Anię dopiero cisza, która nastała, gdy oszalała Kasia zaczęła zdumionym ludziom wygłaszać przemówienie. Zapowiadało się to na dłuższy występ. Tego było już za dużo, jak na jeden wieczór.

Ania nie mogła dopuścić do tego, by Kasia tak bardzo się skompromitowała swoją bezwstydną nieskromnością na oczach innych, skoczyła na równe nogi i w ostatniej chwili wyprowadziła Kasię do toalety. Tam ją skrupulatnie przeszukała. Znalazła przy niej magazyn ze zdjęciami roznegliżowanych mentorów i innych powszechnie uznanych autorytetów moralnych, który natychmiast zabezpieczyła. Całe szczęście Kasia nie zdążyła go jeszcze nikomu pokazać.

Nie trzeba chyba wspominać, że wszyscy współczuli Ani, że ma koleżankę co za grosz wstydu nie ma. Ale Ania nic sobie z tego współczucia nie robiła, bo bardzo lubiła Kasię i miała gdzieś opinie innych. Nikt nie będzie jej bowiem mówił, jak ma żyć i z kim się zadawać. Bo choć Ania była piękna i dobra to wcale nie przepadała za ludźmi i dobrze czuła się tylko w towarzystwie wybranych przez siebie osób. A Kasia w końcu nie bez powodu ma radiks podobny do Einsteina, co tam że trochę nieskromna.

Dziewczyny poszły powoli w stronę cmentarza, a śmiechom i żartom nie było końca.

Koniec

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.