Mariusz Jagiełło
przechodzimy zmiany. Dawniej miłość była
rodzajem religii – widziana w otwartych
oknach, na zaparowanej szybie lub stopach.
Z premedytacją deptałem. Z wiekiem
nauczyłem się traktować ją, jak niedopisane
przykazanie. Każdy dzień jest taki sam
– tylko bardziej znikam. Coraz mniej we mnie
koloru. Kobiety zrzucają twarze niczym węże
skórę a ja nie mam sił, żeby wyrywać kolejne
strony. Obecnie łatwiej z przeźroczystości
popaść w niewidzialność. Wprowadza spokój.