Perły przed wieprze. Polityka, edukacja i woda święcona

Marek Szarek

Na Ilustracji Koleżanki Kasia i Anka oraz Szarek podczas strajku NZS w 1981 r.

– „Ani ty, ani ja! Ani nawet cały świat! Ani ręka, ani noga nie potrafią żyć bez Boga!” – Tak sobie śpiewałem, kiedy wracałem w piątek z pracy.

– Nie dość, że śpiewasz, to jeszcze pachniesz inaczej, niż zwykle – powiedziała żona, obwąchując mnie czujnie w domu.

Najpierw pomyślałem, że małżonka zwietrzyła zapach wyperfumowanej koleżanki, obok której lubię siadać w pokoju nauczycielskim, ale Cesia niuchnęła jeszcze raz po czym oświadczyła zdumiona.

– To nie alkohol ani nie perfumy! Mężu, ty pachniesz wodą święconą!

Przyjąłem tę diagnozę uspokojony, lecz nie zdziwiony, bo przez ostatni tydzień prowadzałem klasę piątą B do kościoła, gdzie uczestniczyłem razem z wychowankami w rekolekcjach. Przez 3 dni dzieci spędzały godzinę w świątyni, po czym wracały do szkoły, kontynuując zajęcia według planu. Podczas rekolekcji uczniowie śpiewali pieśni i piosenki religijne, modlili się i komentowali zadane przez księdza fragmenty Biblii. Ostatniego dnia przyjęli komunię świętą.

Przyznaję, że chociaż sam jestem niewierzący, to ze wzruszeniem patrzyłem, jak dużo dzieci przystępowało do eucharystii i jak przeżywały to doświadczenie duchowe. Dlatego zdziwiłem się, kiedy nazajutrz po rekolekcjach, poznałem treść pisma wysłanego do naszej placówki przez fundację – „Szkoła bez religii”. Czytałem słowa tego listu-manifestu pełnego oskarżeń, niechęci i pretensji wygłaszanych pod adresem dyrekcji jak przesłanie z innego, obcego świata.

A skoro opowiadam o zdziwieniach i emocjach, jakich doświadczam w pracy belfra, to powiem jeszcze o wzruszeniu, które ogarnia mnie w każdy poniedziałek na lekcjach wychowania muzycznego, kiedy widzę pana od muzyki, który z pasją i talentem uczy dzieci z naszej klasy kanonu polskich pieśni patriotycznych i narodowych. Ze ściśniętym gardłem obserwuję, z jakim przejęciem uczniowie grają na fletach „Czerwone maki na Monte Cassino” i pocą mi się oczy, kiedy śpiewają „Pierwszą Brygadę”. Ale dzieciaki najbardziej lubią skoczne, zadzierżyste piosenki powstańcze – „Siekierę, motykę …” i „Chłopaków z Ak”. Też lubię.

Na lekcjach muzyki zdarzają się również sytuacje humorystyczne. Ostatnio nie mogłem powstrzymać się od uśmiechu, kiedy Julka po odśpiewaniu Roty, zgłosiła się do nauczyciela z wątpliwościami dotyczącymi tekstu pieśni.

– Proszę Pana, przecież teraz Niemcy są naszymi przyjaciółmi, nie kłamią, nie germanią i nie plują na nas! – mówiła dziewczynka.

Pomyślałem, że nowa minister edukacji, która usiłuje wyrugować z programów nauczania historii oraz polskiego treści patriotyczne i religijne, nie ma pojęcia, co zawiera podstawa programowa skromnego przedmiotu – Muzyka. Ale kiedy się zorientuje, to na pewno zadba o to, żeby w przyszłości żadna Julka nie miała już wątpliwości.

Zaś w sobotę odwiedziłem moją starą Alma Mater. Zaprosiła mnie pani dr. Anna Hryniewicka adiunkt Instytutu Psychologii w Akademii Pedagogiki Specjalnej. Pani Anna pisze książkę o historii APS-u. Dr Hryniewiecka zainteresowała się Szarkiem ze względu na jego antykomunistyczną działalność na Uczelni w latach 80-tych. Byłem tam współzałożycielem NZS-u i przewodniczącym Komitetu Strajkowego w 1981 roku. Kolportowałem wśród studentów antypaństwową bibułę, wygłaszałem i zapraszałem na wykłady znanych opozycjonistów, poetów i artystów.

Pamiętam, jaką sensację wzbudziła prelekcja dotycząca systemu obozowego GUŁAG w ZSRR. W tamtych latach był to temat tabu i na mój występ przyszli tłumnie nie tylko studenci, lecz także pracownicy naukowi Uczelni. Materiały do wykładu czerpałem z książek Weissberga – Cybulskiego i Sołżenicyna, a plakat zapraszający na spotkanie ozdobiłem zdjęciami młodego Stalina – ucznia prawosławnego seminarium w Tyflisie. Książki radzieckich dysydentów włączyłem później do naszej uczelnianej biblioteczki wydawnictw bezdebitowych.

Tę latającą książnicę prowadziliśmy razem z koleżanką Kasią, którą miło wspominam. Na rzecz nielegalnej biblioteki oddałem wtedy, nie bez żalu, cały mój z trudem zgromadzony księgozbiór wydawnictw Paryskiej Kultury. Niektóre książki dostałem od J. C. – wówczas studenta historii – obecnie byłego ministra spraw zagranicznych w rządzie premiera Morawieckiego. J.C. zajmował się wtedy kolportażem antykomunistycznych wydawnictw. Chadzał ubrany w spodnie bryczesy wpuszczone w buty z glansowanymi cholewami, niczym przedwojenny konspirator AK. Teraz widuję go, jak bryluje w TVN. Zawsze miał parcie na szkło.

Ale przyganiał kocioł garnkowi, bo Szarek też lubi na fejsie, rozkładać swój pawi ogon. Dlatego kończę te przechwałki i proszę o wyrozumiałość – Wasz wspominający nauczyciel wspomagający.

Jeden komentarz na temat “Perły przed wieprze. Polityka, edukacja i woda święcona”

  1. Bardzo są tu dobre rzeczy. I na spółkach, i na Szarka półce tamże. Dziękuję.

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.